Światowy głód – słaba ekonomia, czy niski poziom etyki rządzących

Światowy głód – słaba ekonomia, czy niski poziom etyki rządzących ?


Najczęściej, gdy dowiadujemy się o milionach cierpiących głodnych ludzi i milionach umierających z powodu braku dostępu do żywności, myślimy że mamy do czynienia z problemem klęski żywiołowej w danym regionie (np. suszy) lub problemem ekonomicznym. Tak to prawda. Kraje biedne, kraje głodujące to obszary gdzie ekonomia jest bardzo słabo rozwinięta. Ale czy wynika to z braku narzędzi i klimatu do rozwoju gospodarki w danym kraju ? Czy istnieje jakakolwiek bariera dla ekonomicznego wzrostu niezamożnego państwa ?


Niger to jeden z najbiedniejszych krajów na świecie. Państwo, w którym codziennie umierają tysiące głodnych ludzi pozbawionych wszystkiego. Jednocześnie to kraj mający ogromne złoża ropy naftowej. Tylko Kanada posiada większy potencjach w tym zakresie.


Dlaczego zatem kraje takie jak Niger przeżywają tak dramatyczną katastrofę humanitarną ?

To decyzja zachodniego świata. To działanie ślepej ekonomii, światowej ekonomii globalnej, hołdującej zasadom rynkowym i uznającej prawa wielkich korporacji do decydowania o losach świata.

Te decyzje są niemoralne. Nie ma w nich miejsca na troskę o losy ludzi, nie ma miejsca na jakąkolwiek wrażliwość. Człowiek jest tutaj konsumentem, wyłącznie siłą nabywczą. Niewypłacalny obywatel Nigru nie ma w tej grze jakiejkolwiek wartości. Tych niewypłacalnych ludzi jest na świecie wielu. Być może dwa, trzy miliardy. 975 mln z nich jest na skraju przepaści. Ich życie to już tylko walka o przetrwanie biologiczne, walka o jedzenie, które pozwoli im nie umrzeć.

Problem głodu na świecie to problem moralny. Mamy do dyspozycji wystarczające narzędzia ekonomiczne, społeczne i organizacyjne, aby kwestią tą na „serio” się zająć. Ale świat ekonomii woli być głuchy. Jednocześnie łatwo usprawiedliwia taką postawę, odwołując się na przykład do paradygmatu o nadrzędnym znaczeniu „wolnego rynku”. Karmiąc nas fałszywą obietnicą, głoszącą, że to wolny rynek i globalna ekonomia są kluczem do rozwiązania problemu głodu. To ciągle ślepa wiara w doskonałość takiego rozwiązania. Założenie, że uwolnione ceny, granice bez ceł dopuszczające zagranicznych inwestorów (którzy tylko śnią o tym, aby zniszczyć lokalny rynek i przejąć konsumentów dyktując swe ceny) i brak subwencji rządowych spowodują eksplozję na rynku żywności i zaleją go tanim jedzeniem. Ale to się nie dzieje. Biedne państwa afrykańskie są ofiarą takiego modelu. To model egoistyczny, jednostronny, obliczony wyłącznie na zrealizowanie założeń ekonomicznych inwestorów. Dla nich cierpienie ludzkie, tragedie humanitarne i zgony milionów nie mają znaczenia. Taka polityka gospodarcza i strategia prowadzenia interesów to egoizm skrajny, odhumanizowany.


Zatem tak, problem głodu na świecie wynika z zapaści ekonomicznej biednych krajów Trzeciego Świata. Ale na początku tego łańcucha jest człowiek. Człowiek, który godzi się na wdrażanie nieludzkich mechanizmów ekonomicznych. Tutaj brakuje podstawowej refleksji o charakterze humanitarnym, brakuje prostych ludzkich odruchów. Pieniądze jakie można zarobić oszałamiają, to miliony, dziesiątki milionów dolarów, jakie jedna wielka korporacja jest wstanie „wyssać” w wyniku ekspansji w danym regionie. Takie pieniądze zabijają ludzkie odczucia i zagłuszają empatię. Ci biedni ludzie przestają mieć znaczenie (choć czy kiedykolwiek mieli znaczenie?). Jeśli nie są potencjalnymi konsumentami ich wartość dramatyczne maleje. Stają się problemem wizerunkowym. Trzeba przecież wybrnąć jakoś z tego kłopotu, uniknąć oskarżeń o zimne, niehumanitarne traktowanie lokalnej ludności.

Stąd tyle deklaracji o niepokoju o ich los. Deklaracji o trosce o losy biednych, który to los rzekomo skłonił do inwestycji w danym regionie. Ale to kłamstwa. Cyniczny, wybielony PR. Jeśli prześledzimy historię inwestycji wielkich koncernów żywnościowych (rolniczych, importerów żywności) zobaczymy z łatwością, że ich inwestycje w danym regionie niszczyły często lokalne rolnictwo. Powodowały bankructwa małych farm, zmuszały cały rodziny do migracji, np. do miast, gdzie spotykał ich często okrutny los. Te inwestycje to cyniczne przejmowanie lokalnego rynku, manipulacje cenowe, spekulacje. Wszystko dla pieniądza, wszystko obliczone na polepszenie stanu konta wielkich przedsiębiorstw. Tu nie ma moralności. To tylko cyniczna, okrutna gra finansowa.

Dlaczego świat polityki milczy. Dlaczego żyjemy w rzeczywistości prawnej i społecznej, która dopuszcza taką hegemonię cynicznych bogaczy, zgadza się na najgorszą odmianę kapitalizmu? Dlaczego politycy nie stworzą prawa, która nade wszystko chroniłoby człowieka. Każdego człowieka. Również Metysa z Ameryki Południowej, Hindusa umierającego z głodu w slamsach, czy murzyna z Afryki Subsaharyjskiej. Takie prawo oczywiście istnieje, ale nie jest ono de facto egzekwowane.

Ci ludzie żyją bez praw, bez jakiejkolwiek ochrony ze strony współczesnego systemu. Jakie znaczenie mają tutaj płomienne przemówienia na międzynarodowych szczytach i spotkaniach, np. ONZ'u. To teoria, próba ocieplenia wizerunku. Kto z nich po wygłoszeniu poruszającej mowy napisanej przez swych spin doktorów, pamięta jego treść i przejmuje się losem ludzi, o których tak się przed chwilą upominał?

Los głodujących to wynik braku działania Zachodu. Zachodu, który jest tak bardzo dumny z systemu społecznego, który wykreował. Systemu równości, troski o człowieka. Ale to troska wyłącznie o NASZYCH. Oni są ważni, zwłaszcza w momencie kampanii wyborczych. Wtedy dostają wiele. To nie jest rzeczywista polityka społeczna oparta na miłości wobec drugiego. To transakcyjny układ. Jeśli dasz mi władzę, możesz na wiele liczyć. Nie zostawię Cię, ale pamiętaj o mnie w dniu wyborów. Afrykańczycy, Azjaci, potomkowie Azteków i Metysi nie są tu atrakcyjni. Nie stanowią potencjału wyborczego. Zatem ich los jest okrutny. Są wykluczeni, odstawieni na boczny tor przez współczesny świat. Cały zachodni świat deklaruje ogromną troskę o nich, współczucie. Ale wciąż brakuje zachodnim politykom jednoznacznej decyzji o rozpoczęciu konkretnych, globalnych działań na rzecz rozwiązania problemu głodu. Moralność w świecie polityki obowiązuje. Ale to moralność wybiórcza, dobrze „sprzedana” i wypromowana. Moralność dla moich wyborców. Aby mieli poczucie, że rządzący to ludzie szlachetni. Aby mieli poczucie, że żyją w dobrym, bezpiecznym świecie nad którym czuwają dobrzy ludzie, wybrani przez nich szlachetni politycy. To złudzenie, stwarzanie fałszywego obrazu rzeczywistości. Świat i jego dramaty nie potwierdzają założenia o wysokim poziomie etycznym rządzących. Oni są głusi, zajęci realizacją swoich celów. A prawdziwa moralność nie dopuszcza takiej głuchoty. Moralność to orientacja na drugiego człowieka i przeświadczenie, że jego los i sytuacja mają znaczenie nadrzędne dla wszelkich działań politycznych, czy decyzji ekonomicznych. Jak możemy spać spokojnie, i jak politycy mogą spać spokojnie jeśli na tym świecie co 5 sekund z głodu umiera dziecko? Jeśli głoduje prawie miliard ludzi. Jeśli w ciągu 3 dni umiera tyle osób, co w czasie ataków na Hiroszimę i Nagasaki? To klęska totalna, przekraczająca rozmiary najgorszych wojen.

Te że świat zachodni ich zostawił to świadoma decyzja. To moralna pustka, zbrodnia niedziałania i zapomnienia, kiedy tam umierają miliony.

Ekonomia jest w stanie rozwiązać problem głodu na świecie. Ale czy im w ogóle się chce. Otóż nie. Ich ten dramat nie interesuje. Jeśli Ci powiedzą, jak bardzo przeżywają los głodujących ludzi, nie wierz w to. To ich w ogóle nie interesuje.

Dlaczego rocznie wydaje się biliony dolarów na zbrojenia, dlaczego wysyłamy kilku ludzi na Marsa kosztem 200 miliardów dolarów? Zapominając o umierających głodujących, których moglibyśmy uratować mniejszym kosztem. To perspektywa współczesnego, „dojrzałego” świata. Perspektywa wypłukana z wrażliwości i współodczuwania. To kolejna odsłona ksenofobii, post-rasizmu i radykalnego egoizmu.

Problem głodu to problem etyczny. To sytuacja odmówienia ludziom podstawowych praw. Pozostawienia ich bez pomocy. Na świece dzieją się rzeczy na miarę holocaustu, zwierzęta mają lepsze warunki do życia, niż ludzie w krajach Trzeciego Świata. Ten nasz współczesny świat to świat amoralny, tworzący uporczywie fikcję systemu dojrzałego i etycznego, wrażliwego na drugiego człowieka. Ale dopóki oni umierają, konając tygodniami na słońcu w potwornych cierpieniach, nie nazywajmy naszej Europy, czy Ameryki kulturą i środowiskiem o wysokich normach etycznych. Skoro jesteśmy tak dobrzy, to dlaczego ICH zostawiliśmy?

W tej sekcji znajdziesz kilka artykułów opisujących problem głodu z perspektywy filozofii moralnej, czyli etyki.


POWRÓT DO SEKCJI ""TO PROBLEM MORALNY"